środa, 5 grudnia 2012

Grudniowe kredytobranie

Prezenty, zakupy i wyjazdy świąteczne, kończący się program Rodzina na Swoim… Pretekstów do zaciągnięcia kredytu w ostatnim miesiącu tego roku jest dużo. Dużo jest również możliwości zadłużania się. Karta kredytowa, zakupy w systemie ratalnym, kredyt gotówkowy, kredyt hipoteczny. Szukamy odpowiedzi na pytanie, który z tych produktów bankowych ma szansę stać się hitem grudnia? Kredyt gotówkowy na święta? Nie dziękuję. Grudzień wiąże się zazwyczaj ze zwiększonymi wydatkami finansowymi Polaków, a Święta Bożego Narodzenia dosyć poważnie uszczuplają budżet domowy. Jak pokazuje ostatnie badanie firmy doradczej Deloitte „Polacy na Gwiazdkę – praktyczni czy romantyczni?”, w tym roku ostrożniej podchodzą do zakupów świątecznych. Chociaż przeciętna polska rodzina planuje wydać na prezenty i organizacje świąt o 12% więcej niż w 2011 roku, czyli średnio 1280 złotych, to jednak większość Polaków, bo aż 82% deklaruje, że święta sfinansuje z oszczędności. I chociaż banki w grudniu ścigają się na hasła reklamowe zachęcające do zadłużania się na święta, to mimo wszystko deklarowany udział kredytów bankowych w finansowaniu świąt jest nadal niewielki, bo wynosi zaledwie 5%, a do tego jeszcze spadł o 1% w porównaniu z rokiem poprzednim. - W grudniu można zaobserwować rzeczywiście większą skłonność Polaków do zadłużania się związanego z wydatkami świątecznymi. Wiedzą o tym również eksperci bankowi, którzy na ten czas szykują promocje w ofertach i wzmożone akcje marketingowe. Tutaj należy wspomnieć, że popularne są nie tylko kredyty gotówkowe, ale również zadłużenia na karcie kredytowej czy zakupy na raty. W większości sumy pożyczane w ten sposób nie są duże i wahają się w granicach od kilku do kilkunastu tysięcy złotych – tłumaczy Michał Krajkowski, ekspert Domu Kredytowego Notus. Grudzień pod znakiem rodziny na swoim? Całkiem możliwe. Kredyty konsumpcyjne nie będą raczej hitem grudnia 2012 r, mogą za to okazać się nim kredyty hipoteczne w programie Rodzina na Swoim. Tylko do końca miesiąca, zatem do 31 grudnia br. można składać wnioski o rządowe dofinansowanie zakupu nieruchomości dla rodzin i singli. Kończący się program, w skrócie nazywany RnS, jest w ostatnim czasie mocno eksploatowany, szczególnie przez deweloperów, którzy w ostatnich trzech miesiącach tego roku postawili na promocję swoich inwestycji właśnie w kontekście programu dopłat. - Czwarty kwartał bieżącego roku, to zgodnie z oczekiwaniami wzrost zainteresowania kredytami Rodzina na Swoim. Wielu klientów, którzy do tej pory nie skorzystali z programu, właśnie teraz pyta o możliwość uzyskania dofinansowania do odsetek w ciągu pierwszych ośmiu lat kredytu. Część osób zwlekała ze złożeniem wniosku na ostatnią chwilę, oczekując dalszego spadku cen nieruchomości. Jednak, by z skorzystać z rządowego wparcia trzeba spełnić wiele warunków, a przede wszystkim znaleźć inwestycję, która mieści się w wymogach cenowych programu. W tej chwili to najtrudniejsza rzecz, bo w wielu lokalizacjach coraz mniej nieruchomości jest wystawionych na sprzedaż w limitach cenowych określonych przez ustawodawcę. Dodatkowo, jeśli klienci chcą otrzymać dopłaty, to muszą podpisać umowę przedwstępną zakupu nieruchomości jeszcze w grudniu i do końca roku złożyć wniosek kredytowy – wyjaśnia Michał Krajkowski z DK Notus. Osoby planujące zakup nieruchomości warto, aby mimo wszystko nie czekały z zakupem nieruchomości do przyszłego roku, w oczekiwaniu na dalsze spadki cen nieruchomości, tylko sprawdziły dokładnie, czy dana inwestycja mieści się w wymogach RnS i powalczyły o 50% dofinansowanie do odsetek w ciągu pierwszych 8 lat kredytu. A może się uda zaoszczędzić nawet do 35 tysięcy złotych na kredycie. Przypominamy, kto może ubiegać się o kredyt w RnS Kredyt preferencyjny skierowany jest do 3 grup klientów i tylko spełniając określone kryteria można o takie wsparcie się ubiegać. O dopłaty mogą wnioskować małżeństwa, osoby samotnie wychowujące dzieci lub prowadzące jednoosobowe gospodarstwo domowe, czyli tzw. single. Dodatkowo kredytobiorca nie może mieć ukończonych 35 lat. Tej zasady nie muszą spełniać osoby samotnie wychowujące dzieci, ponadto w przypadku małżeństw kryterium wieku musi spełniać przynajmniej jedna osoba. Podpisując umowę kredytową nie można także być właścicielem innej nieruchomości mieszkaniowej, a singiel dodatkowo nie mógł być wcześniej posiadaczem mieszkania czy domu. Dla jednoosobowego gospodarstwa nabywana nieruchomość musi być tą pierwszą w życiu. Jeśli tylko spełniamy, jako klienci kryteria programu warto zastanowić się na zaciągnięciem kredytu z dopłatami. Przez pierwsze 8 lat okresu kredytowania otrzymujemy wsparcie w postaci dopłat w wysokości połowy raty odsetkowej.

wtorek, 23 października 2012

Ceny mieszkań zaczynają pikować

Najbardziej spuścili z tonu oferujący mieszkania na obrzeżach dużych miast - tam od początku roku ceny spadły nawet o 10 - 15 proc. Na przykład w podwarszawskim Piastowie na osiedlu Kościuszki gotowe lokale można kupić już za 4,7 tys. zł za 1 mkw., podczas gdy za podobne na Żoliborzu czy Mokotowie trzeba zapłacić 7 - 8 tys. zł. Podobnie jest w Grodzisku Mazowieckim czy w Jabłonnie, gdzie przybywa ofert za niespełna 5 tys. zł. Doczekaliśmy czasów, kiedy na klientów działają wyłącznie solidne upusty, ewentualnie wykończenie pod klucz w cenie. Na obrzeżach decydują się zamieszkać głównie ludzie młodzi, z ograniczoną zdolnością kredytową. Drugą grupą są rodziny z dziećmi, które sprzedały mniejsze mieszkanie bliżej centrum, aby kupić większe. Taka inwestycja wiąże się jednak z dłuższymi dojazdami do pracy. Atutem zaś jest bliskość terenów rekreacyjnych i coraz lepsza infrastruktura lokalna. Choć na razie trend na rynku jest wyraźnie spadkowy, to analitycy przewidują, że w najbliższych latach wartość lokali na peryferyjnych osiedlach będzie rosła. Szczególnie w pobliżu już wybudowanych lub planowanych ciągów komunikacyjnych, takich jak most Północny w Warszawie czy autostrada A2. Zdaniem ekspertów, rozwój taniego budownictwa mieszkaniowego na obrzeżach miast odzwierciedla siłę nabywczą Polaków. Statystyczny Kowalski zarabiający 3,6 tys. zł brutto może sobie pozwolić na kredyt w wysokości około 250 tys. zł. Między innymi dlatego ponad 80 proc. z rozpoczętych w tym roku inwestycji to lokale z segmentu popularnego - w gorszej lokalizacji, ale za to tanie. Niestety, mimo że nieruchomości tanieją, to - jak wynika z szacunków rządu - w kraju nadal brakuje 1,5 - 1,7 mln mieszkań. Rocznie przybywa 120 - 160 tys. lokali.

środa, 17 października 2012

Mieszkania na sprzedaż

Lista Mieszkań na sprzedaż w portalu nieruchomości przezwlasciciela.pl. Są to oferty bezpośrednie bezpośrednio od właściciela z pominięciem pośredników. Mieszkania bezpośrednio

wtorek, 3 kwietnia 2012

Nieuczciwi pośrednicy nieruchomości

Wygląda na to, że obowiązujące przepisy regulujące rynek nieruchomości nie zdają egzaminu. Poniższy przykład jest argumentem za deregulacją. Broker nieruchomości, który nie miał licencji pośrednika, spółdzielcze własnościowe mieszkanie na Bemowie oferował kilku klientom. Lokal był wstawiony do agencji nieruchomości, w której pracował. W połowie lutego br. w kancelarii notarialnej na Ochocie doszło do podpisania pierwszej umowy przedwstępnej sprzedaży tej nieruchomości. Klient zapłacił gotówką 20 tys. zł zaliczki. Cenę mieszkania ustalono na 320 tys. zł. Dwa tygodnie później pośrednik chciał zawrzeć kolejną umowę z nowymi nabywcami. Strony stawiły się w tej samej kancelarii notarialnej. Do transakcji jednak nie doszło. Do akcji wkroczyła policja. Jeszcze przed podpisaniem umowy sprzedaży niedoszli nabywcy zaczęli mieć wątpliwości co do rzetelności sprzedającego – tłumaczy Monika Lewandowska ze stołecznej prokuratury. – Powiadomili policję. Wcześniej klienci sprawdzili w spółdzielni dokumenty, które przedstawił im pośrednik. Okazało się, że zaświadczenie z SM Wola mówiące, że sprzedający ma prawo do mieszkania, zostało sfałszowane. Szczęśliwie podejrzliwością wykazali się sami nabywcy. Niestety, notariusze nie zawsze są tak czujni. Członek Rady Izby Notarialnej w Warszawie, mówi, że podstawowym dokumentem potrzebnym do sprzedaży spółdzielczego własnościowego mieszkania bez prowadzonej księgi wieczystej jest zaświadczenie ze spółdzielni, że sprzedającemu przysługuje prawo do lokalu. To substytut odpisu księgi wieczystej. Bez takiego dokumentu akt notarialny nie może być sporządzony, chyba że zgodziłby się na to kupujący. Podkreśla, że samo zaświadczenie ze spółdzielni to nie wszystko. Potrzebne są też dokumenty potwierdzające nabycie prawa do tego lokalu, np. stwierdzenie sądu o nabyciu spadku czy akt dokumentujący kupno. Jeśli przedstawione dokumenty budzą wątpliwości, to notariusz odmówi transakcji. W opisywanej sprawie notariusza nic jednak nie zaniepokoiło. Agent ze sfałszowanymi dokumentami dwa razy przyszedł do tej samej kancelarii. Zdekonspirowany przez samych klientów agent usłyszał zarzuty sfałszowania dokumentów oraz posługiwania się nimi w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.

wtorek, 27 marca 2012

Kupujmy działki

Działki bez pośredników

Dobrą inwestycją, a zarazem lokatą kapitału jest zakup ziemi. Jej ceny raczej nie spadną, a zysku nie pochłonie inflacja. I choć tempo wzrostu cen jest mniejsze, to w przeciwieństwie do giełdy czy rynku mieszkań ceny ziemi rolnej ciągle pną się do góry, dając bezpieczny i godziwy zysk. Podstawową zaletą inwestowania w grunty rolne jest to, że potencjalna rentowność niejednokrotnie przekracza 20 proc. w skali roku - o ile oczywiście grunt zostanie poprawnie dobrany pod kątem inwestycyjnym. Minusem dla niektórych inwestorów może okazać się dłuższa perspektywa czasu takiej inwestycji - na szybkie zyski nie ma co liczyć. Odpowiednie dobranie i zakup ziemi pod inwestycje jest trudniejszy niż kupno np. mieszkania. Plusem jest jednak znacznie niższa kwota potrzebna do inwestycji - już kilkadziesiąt tysięcy złotych. Oferty sprzedaży działki można znaleźć nawet poniżej 20 tys. zł. Zdaniem ekspertów rynek ziemi wciąż dostarcza wysokich stóp zwrotu, jednak ceny już nie rosną na nim w tak zawrotnym tempie jak w pierwszych latach po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Nasza akcesja miała miejsce w 2004 r. i z roku na rok grunty rolne były coraz droższe. W 2004 roku jeden hektar ziemi rolnej według Agencji Nieruchomości Rolnych kosztował średnio 4,7 tys. zł. W 2005 r. był wart już 5,6 tys. zł, w 2006 r. 7,4 tys., w 2007 r. 9,8 tys., a w 2008 r. aż 12,5 tys. W 2010 roku ceny gruntów osiągnęły poziom 14,9 tys. zł, w 2011 r. 15,3 tys., a w ciągu trudnego dla rynków finansowych 2011 r. podrożały o 12 proc. i na koniec roku za hektar musieliśmy płacić średnio 17,2 tys. Oczywiście nie w całej Polsce sytuacja wygląda jednakowo. Jednak jeszcze większe zróżnicowanie panuje na rynku ziemi budowlanej, który jest podzielony na szereg mikrorynków. Czy każdy może zainwestować w grunty rolne? Niby tak, choć trzeba się do tego odpowiednio przygotować. Eksperci podpowiadają, że należy szukać metod zwiększenia wartości nieruchomości niezależnie od tendencji panujących na rynku. W jaki sposób? Należy wybierać działki, które zdrożeją w wyniku zmian otoczenia lub działań przeprowadzanych w ich obrębie. To jednak rynek dla znawców, bo nie każdy grunt kupiony po stosunkowo niskiej cenie ma szanse na wzrost wartości. Podstawą jest znajomość lokalnego rynku nieruchomości, uwarunkowań rozwoju gminy, a także planów rozbudowy lokalnej infrastruktury, co ma szalenie duże znaczenie dla kształtowania się cen w przyszłości. Najbardziej efektywne inwestycje są związane z zakupem działek rolnych, które zyskują po odrolnieniu.

sobota, 24 marca 2012

Deweloperzy znaleźli sposób na ominięcie niekorzystnej ustawy

Nieruchomości mieszkania

Wystarczy zawrzeć fikcyjną umowę: obietnicę sprzedaży mieszkania, aby uciec z inwestycją od kleszczy niekorzystnych przepisów, które wchodzą pod koniec kwietnia. Budowlańcy produkują więc tony papierów.

Ustawa deweloperska zacznie obowiązywać 29 kwietnia. Deweloperzy tygodniami studiowali jej przepisy, żeby znaleźć furtkę, która pozwoli im uciec od niekorzystnych dla nich rozwiązań. I znaleźli, masowe korzystanie z niej już odbija się w danych statystycznych jako ożywienie w branży. GUS wyliczył, że liczba pozwoleń na budowę w pierwszych miesiącach 2012 r. wzrosła o ponad połowę w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku, a mieszkań rozpoczętych – o 6 procent. Rozpoczęcie sprzedaży przed czasem obowiązywania nowych przepisów wyłącza inwestycję spod ich działania.
Wystarczy ogłoszenie z ofertą sprzedaży mieszkań, aby uciec spod ustawy. Do tego jedna czy dwie umowy np. z naszymi pracownikami i choć nie ma nawet dziury w ziemi, nie będzie obowiązywać nas ustawa. Dlatego deweloperzy zawierają masowo tzw. umowy rezerwacyjne na mieszkania z fikcyjnymi kupującymi. Są to umowy niezobowiązujące, tzn. nie ma w nich wskazanej kwoty, jaką trzeba zapłacić za mieszkanie, ani czasu, do kiedy powinna zostać podpisana ostateczna umowa sprzedaży. Prawnicy doradzają też, by deweloperzy wydawali klientom pisemne oświadczenia, w których się zobowiązują, że w późniejszym terminie podpiszą z kupującym umowę na sprzedaż danego mieszkania. 

Deweloperom zależy na wymknięciu się ustawie, gdyż obciąża ich kosztownymi obowiązkami. To powoduje, że klient będzie miał do wyboru tanie mieszkania budowane według starych przepisów lub droższe, ale gwarantujące mu większe bezpieczeństwo, zbudowane zgodnie z nową ustawą. Przewiduje ona, że deweloper ma obowiązek założenia rachunku powierniczego w banku, na który będą trafiać pieniądze kupujących mieszkania. Rachunki takie mogą być otwarte, czyli pieniądze od klientów będą wypłacane deweloperowi etapami, po skończeniu danej partii inwestycji. W przypadku rachunków powierniczych zamkniętych deweloper dostanie pieniądze po całkowitej realizacji projektu. A to dla niego duża trudność, bo prace będzie musiał finansować albo z oszczędności, albo z kredytu bankowego, który jest coraz droższy i trudniejszy do otrzymania. Do tej pory wielu deweloperów kredytowało się pieniędzmi klientów.

Deregulacja rynku nieruchomości - szykują się protesty

Już w kwietniu odbędzie się demonstracja zawodów rynku nieruchomości. Zdaniem manifestantów rząd zamiast argumentów przy stole negocjacyjnym zmusza ich do demonstracji. Przymuszeni "bezczynnością Rządu, przymuszeni ignorowaniem potrzeb rynku nieruchomości, zmuszeni niebezpiecznymi dla zwykłych obywateli projektami deregulacyjnymi Ministra Sprawiedliwości" zwołują pierwszą w wolnej Polsce Manifestację 9 Federacji rynku nieruchomości. Manifestacja odbędzie się w obronie klientów (nie jestem pewien, czy klienci o tym wiedzą) i w obronie kwalifikacji zawodów rynku nieruchomości. Podobno minister Gowin nie prowadzi z rynkiem nieruchomości żadnych konsultacji. Moim zdaniem całkiem słusznie, bo czy z rynkiem można cokolwiek konsultować? Według protestujących, pomysł wpuszczenia na rynek nieruchomości osób bez żadnego wykształcenia budzi obawy konsumentów. Których konsumentów dokładnie nie wiadomo. Konsumenci odezwijcie się!

Jak sprzedawać, kupować lub wynajmować, to tylko na przezwlasciciela.pl